Incantatio

image

graphics CC0

Tomasz Kucina

Incantatio-

wampirom niezgody
i całkiem
<przypadkiem>,

znów wycie do księżyca:
<odmienni>, nie[+]<podmiot>[+]owi,

z afektacji, z <przydawki>: <jacyś>, <którzy>,
z <dawki>, dawcy, sprzedawcy,
materia,

dopełniać: <kogo?> i <z czego?>,
wcelować: <komu?> lub <czemu?>,
i wołać: MY!
< kogosie!>… <kostusie!>, komu<sie> dać…
we <znaki>,

kolejne <krwiste> pragnienie
jojczy w <nekrotrzewiach>,

<biernik?> czy <kąśnik?>,
<kogo?> lub <co?> nie [+,-] pokąsać
kompleksowo kompleksem…

<powtórni> po fakcie
świecą ślepiami:
<hormonalni>, <analni>, <horrendalni>,
<deklinują>,
dekapitują, <krwi> utoczą

<morfememem>, memem
ucisku plenarnego,
bez głowy, na <ślepo>
aspołeczni,

dosyceni pożywną
<żyłeczką> do wyssania,
cieplutka <żylastość>
z <przypadku>

już niehumanitarni <humaniści>,
<narzędni>, <nadrzędni>, <napadowi>, <napływowi>
bo: <z kim> i < z czym>…?

z <wampiryczną> szturmówką?,
<kołkiem osinowym>,
w odszpuntowanym serduchu?,
ze święconą <srebrną kulą> ,
w zakisłym <zadzie>,
za kołnierzem <Drakuli>?

więc:
< kto i co >…?
dwa ząbki <czosnku?> za łysą górą?,
siódmą wyschniętą rzeką?,
thriller siedem
<film grozy>…?,

w <lustrze> nie dojrzysz <odbicia>,
legalność;
natrętność w powonieniu,
wymagająca
świeżej <hemoglobiny>,

tubalny
szacunek do awantury
wywołuje w nich
zamierzoną <bladość>,

na skutek buntu
oddziela się z nich <osocze>,
upozorowanej
hucznej ekscytacji <kruka>,
wołać w <wołaczu>: <kra kra!>

rosną im
<kłaki> i<paznokcie>,

notoryczne, <metamorficzne>, <morfemiczne>
<wilkotwory>
kierują nas ku herezji,
<liczebni> <zdeklinowani>;

< o kim> i <o czym> tu mowa…?

sam nie wiem…?!;

bo…,
wszyscy,
zajumać chcą mój wiersz
na własną wysepkę <wilkołaczej> <semiologii>,

zsyp
pod zapadnią
do markotnych <lochów>,

czeka na
na <szkielet>
szkaradnej nieodmiennej <partykuły>?,

szpetny ich poziom <emfazy>;

<WAMPOM> SPOŁECZNEJ NIEZGODY;

copyright reserved © Tomasz Kucina

Reklama

Zatoka patisonów

image

graphics CC0

Tomasz Kucina

Zatoka Patisonów–

w Zatoce patisonów
ciemne oralne palce mostów
fiołkowo-czarna
z gabarytu falistości
unosi na smudze światła
od słońca
z poradni Indian Jukatanu
i piach
bajgle z ziarenek maku
pod bielszym fartuszkiem popędu
z buzi do oczu wiatru erotyk
korab na plaży
wiśnie – pąki – piersi
elastyczne ronda kapeluszy
gdy cedzi słowa
a od
jej wdzięków rzeszotowieją pięty
ruchome piaski
gdy idziesz po globusie
do jaru geodezji
sprzyjający wstyd
melodyjna z przestrzeni
jej Beethoven choć głuchy
kreśli sonaty na piasku
z kolaży kwartetów smyczkowych
zasklepione powieki
klasyka & new-romantic
plecy ma sążniste
runiczne jak place Flandrii
baryczne uszy
a oczy jasne jak lazur
to laserunki z Van Eycka
za
pępkiem bluszcz apaszki