—
Czasem bywasz inna, gdy Cię nie poznaję
przepona mrozu, pompon
zaparowana z bajek
gdy wołasz do mnie: bonzo!; opatulona szalem
złożona w kułak piąstka
A potem robi się zimniej
do sopli policzka łza płynie głodu
jak mały Kaj
którego serce zaklęto w kostkę lodu
choć nic nie było winne
Twarz zimna i oszklona
przeporcjowana w śpiew
wypełzasz – Królowa śniegu – przyszła żona
wadera; poskromiony zew
uczynnie – upokorzona
—–
Ku Pamięci bohatera narodowego: księcia Józefa Poniatowskiego
pociąga cugle i obala konia co widział książę, może Anioły w neutralnej bieli? swych adiutantów, grób Agamemnona, kiedy już wiotki wpadał do Elstery? jeszcze się broni, szepcze o honorze czemu tak stromo? grad kul świszczy wokół, o czym tak myśli? pendent z białym orłem, żałości łezka w oku patrioty, co plotła dusza gdy brała go rzeka? że jeździł pierwszym modnym kabrioletem?, otwarty powóz, koniom duszę sprzedał, nasz książę Pepi tuli doń kobieta, do bon vivanta – suknia kolor heban, czerwone usta uznanej śpiewaczki, z pomarańczarni pachnąca niewiasta, słyszy jej głos aplauz i oklaski, śliczna metresaMałgosia Sitańska klawicymbały, podwiązka z nierządu, darzą w pamięci konne kawalkady, Zosia Czosnowska w fanaberii dąsów, nocne przejażdżki nago po Warszawie, uchwycił cugle – osiem tu ogierów czarnych i rosłych kiereszuje pamięć, skrzypi kareta karbowany welur, a ona krzyczy: „książę! mój szatanie!” lampasy spodni?, ręka na temblaku, naramienniki, order Virtuti, galon, kordonki, gwiazdki majestatu, a może widzi, wojsko pełne buty? od Schwarzenberga Karla – „Ach; mój Boże !”, kiedy odjeżdża smutny i przybity spod Twierdzy Sabac – Serbii karminozę?, a może własną Legendę i Mity… —
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.