Moja Amytis

graphics CC0

Tomasz Kucina

Moja Amytis-

1.

jesteś ciężka jak melon
ociekasz w talerz czerwonym sokiem
my dwoje
syrop i kość słoniowa
gładka porcelana
owoc pokusy
cierpki smak pożądania
w ogrodach Babilonu
na windach
zauroczenia

2.

od ciebie miewam lepkie palce
ukrywam
pod kloszem okulnika
toczysz się do mnie jak kula
przewracasz
kręgle mego życia
w mieście tarasów i balustrad
stąpam po lianach
skroplonych włosów
malachitu kłączach

3.

świat się odpycha
wiosłuje z nurtem
my unosimy w powietrzu
moja szlachetna Amytis
w ogrodach Semiramidy
nawadniasz me serce Eufratu
soczystością kawonu
twa miłość
przytula tonizująco
dotyka konturów gwiazd

*to ostateczna wersja mojego dość popularnego wiersza z roku 2016. Drobne korekty w tekście, wykluczenie majuskuł, rozmieszczenie, finalna publikacja, plus bonusowa grafika tekstu właściwego.

 

Reklama

Ekwilibra

graphics CC0

Tomasz Kucina

Ekwilibra –

Nasza jest forma czarno-biała
trzeba się raczej – bardziej starać
kompleks Ikara niebo chmurzy
chcesz lecieć? ożyj! skrzydła uszyj!

Nieloty. druga. trzecia liga
choć bez nadziei chcą rozstrzygać
stłamszeni. słabi. nieodporni…
poeci którzy nie są wolni

Straszymy brakiem ekscytacji
herezja gorzkiej fermentacji
sprzeniewierzamy trud pokoleń
pierdziele!… z poredlonym czołem!

Podróże smętnych globtroterów
co drugi cierpi z braku celu
nie słyszy tętna. kwiat ususzy
kamienny „aplauz” ludzkiej Duszy

Pieśń malkontencka. pieśń bydlęca
sentymentalny elementarz
kontestatorów czujna zamieć
w zamyśle: liczne serca zranić

O klęskach i absurdach lennych
wróżymy w geście na wpółsennym 
niby liryczni jednak z prozy
sny hermetyczne. pełne grozy

W antypatycznej mazi żalów
już nie odkutym piórem w stali
w łamańcu ekwilibrystyki
na linie w tańcu z poetyki

Spójrz! dreszcz poezji to meteor!
podniebny semantyczny peron
pod blasku rojem słów dyszących
choć zharatanych lecz marzących

Rosnących z górą. płynących z morzem
w rozkwicie liści pragnących ożyć
słowa dopieszczaj z krtani… czulej
choć cierpisz… nie zarażaj bólem…

Żyjesz bez duszy? żyj dla ciała
pytam poeto: który baraż?
w życiu przyparty wciąż do ściany
przepity. wtórny. przeorany…

Błyszczysz. lecz mały kompleksów błazen
już drugi raz się nie wydarzysz
i mnie w dół ciągniesz skoro gaśniesz
dla nieboskłonów – wór balastem!

Tam każda gwiazda to poeta
co wbijał w przestwór własny czekan
improwizował Himalaje
i oceanów budził fale…

A gdzie twa wena immanentna 
pożywna. czujna… i namiętna?
dość mam frustratów. ględ. kwękaczy… 
brękotów. marud… i gderaczy!

*tekst w nieco optymistycznym charakterze, no ale zawsze warto.