Zwięzły liryczny referacik o życiu

graphics CC0

Tomasz Kucina

Zwięzły liryczny referacik o życiu-

ludzie pragną pokoju poszukują wartości
zupełnie tacy sami jak z filmu Mela Gibsona
są jak zasady Desmonda Dossa
ten adwentysta dnia siódmego
z Lynchburga w Wirginii wyrzekł się
używania broni
choć żyć mu przyszło w czasach podłej wojny
w scenariuszu ów sanitariusz na Okinawie
ratuje życie siedemdziesięciu pięciu kolegom
nie idąc drogą Barabasza
udowadnia że można
żyć w zgodzie z własnym sumieniem i prawdą
świat to prędka i bezbolesna dekapitacja synaps
i wór eksperymentów
spadają głowy!

Antoine Lavoisier przeprowadził
drastyczne doświadczenie
po spotkaniu z szafotem
mrugał oczami jeszcze przez piętnaście sekund
zaprzeczając teorii
że mózg pod praktyczną ścinarką
utrzymuje świadomość tylko
przez góra trzy sekundy
zupełnie jak papier w niszczarce komputera
czego się trzymać?
czy nauka to dostatecznie uprawniona droga
do decydowania o wszystkim?

w 2009 na uniwerku w Cambridge
profesor Stephen Hawking zorganizował
uroczysty bankiet dla „podróżników w czasie”
niestety nikt go nie odwiedził…
dziś jego elektryczny wózek podróżuje pewnie
po drodze mlecznej lub zwija do przewidywanego mikrowymiaru
życie jest ważne i mozolnie skomplikowane
życzy sobie być raczej
„rozłożone” a nie „podróżujące” w czasie

cypryśnik meksykański nazwany „generałem Shermanem”
rośnie w parku sekwoi już blisko trzy tysiąclecia
i ciągle marzy by żyć w pełnym komforcie
jako genetyczny wzorzec drzewa długowiecznego
tak bardzo pragniemy ciągłości
a nie dostrzegamy Boskiego i ludzkiego Krzyża?
szukamy „perpetuum mobile”
wierzymy w kody Da Vinci i „ludzi witruwiańskich”
obracamy się w kole planimetrii życia
cywilizacja zaś fluktuuje niczym funkcja okresowa

człowiek renesansu skrytykował „ład wieczny” zdefiniował go „utopią”
uznając pochopnie „tę” właśnie za degeneratywną
odrzucił ostatecznie eschatologię i soteriologię
chcąc sprowadzić sobie Królestwo Boże
na materialistyczną uroków ziemię
a Krzyż uczynił „układem kartezjańskim”
według Karla Mannheima
prawie wszystkie wydumane „utopie” wdrażane w życie
w konsekwencji mutują w ideologie totalitarne
i praktykują do woli nad naiwną ludzkością

dla Boga jesteśmy jak dzieci
rozwiązujące test Bineta
określamy „wiek umysłowy” swej wiary
czy moralności to test IQ
o różnych stopniach trudności
czasem oszukujemy Boga Ojca
jak drewniany „Pinokio” starego „Dżepetto”
wychowują nas fantomy z bajek
„wróżki o błękitnych włosach” i „mówiące świerszcze”
a świat konsekwentnie zmierza
do kawałka drewna
w którym kończą się utopijne marzenia
o świecie tożsamych nam substytutów
człowiek niczym „król kier” w talii kart
jako jedyny władca świata bez serca
wśród innych monarchistów nie posiada wąsów
sprawdź dowolną talie jeżeli nie wierzysz
i nie stawiasz po nocach tarota

ludzie są zbyt praktyczni
i wierzą w definicje odbitego blasku
Chińczycy próbują nawet stworzyć sztuczny księżyc
to fakty
w Chengdu czy Xichang satelity oświetleniowe
na orbitę syczuańskiego centrum startowego 
planują wystrzelić lewitujące uliczne latarnie
lecz po co oświetlać chińskie dzielnice robotyki
gdzie życie jest zimnym androidem
szklanym dzbanem w który naukowcy
leją najpierw mleko
potem wodę nie wino
a na starość wódkę z lodem baijiu-maotai?!
przez zespół rurek zaciągasz też dym
melasę i susz owocowy
wdrażasz to w orgazm istnienia
jak sziszę zasysasz zbiorową iluzję
zaplanowanego życia

 

6 myśli na temat “Zwięzły liryczny referacik o życiu

    1. W sumie może i tak. Troszkę drastyczny opis mi wyszedł tej rzeczywistości, z reguły jestem optymistą, ale taki tekst, bardziej wyrazisty, chyba łatwiej trafia do czytelnika.
      Jeśli można: Zdrowych, wesołych Świąt Wielkiej Nocy Ci życzę i najbliższym.

      Polubienie

  1. „I wierzą w definicje odbitego blasku”… No właśnie, czyż nie jesteśmy tymi niewolnikami z platońskiej jaskini, wpatrzonymi w teatr cieni? Naiwność, utopie, fluktuacje, dziecięctwo, substytuty…
    Pokorą byłoby chyba całkowite zawieszenie sądów, skoro nie mamy dostępu do wiedzy, a jesteśmy skazani na mniemanie. Odnaleźć złoty środek… oto jest wyzwanie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Napiszę szczerze, że chyba najbliżej mi właśnie do idei Platońskich w rozumieniu kluczowych relacji międzyludzkich czy w uznaniu osobistych norm w życiu – w dystrybucji komfortu dla funkcjonalności w poczuciu zgody z samym sobą i w perspektywie dążeń do uniwersalnej „PRAWDY”. Platon starał się zdefiniować „ZMYSŁY” i uznawał, że nasze ludzkie poszukiwania „prawdy” wynikają z ich oddziaływania na ludzki umysł. Według Platona (tak go przynajmniej rozumiem) to dążenie wynika z „nadrzędności idealizmu”. „Świat idei” jest bowiem rdzeniem „DUSZY”. „Dusza” nie jest materialna dlatego może zaglądać właśnie „tam”–> do świata idei, i „tam” też należy poszukiwać „prawdy – obiektywnej”. „Dusza” wcześniej – zanim zamieszkała w ciele i w ludzkich zmysłach ( permanentnie poszukujących osobistego komfortu – ale przecież jakże niedoskonałych zmysłach – o których wcześniej była tu mowa) – „żyła” pierwotnie w obszarze „idei”, dlatego wiecznie dąży do poznanej już „doskonałości i prawdy” i oddziałuje świadomie na „zmysły” człowieka – a nimi się nieustannie posługujemy. Ludzie bliscy „IDEI DUSZY,” chcą oddać innym tą jakość subiektywną, ale zazwyczaj i wtedy są uznawani za –> dziwaków, apostatów i kreatorów rzeczywistości uwarunkowanej przez większość społeczeństwa w uzysku i materializmie. To u PLATONA nazywa się „parabolą jaskini”, typową zaściankowością wegetacji, z której nieliczni wyglądają na zewnątrz – do „świata IDEI”. Osobiście nigdy nie próbowałem dotrzeć do „idei prawdy”(wyjrzeć poza „jaskinię”), ale jak każdy człowiek (i bez względu na światopoglądy) naturalnie odczuwam rzeczywistość – przez „ZMYSŁY”, a te prawdoodobnie są narzędziem we władaniu „Duszy”, świadomie dążącej do doskonałości, w której żyła kiedyś i będzie ponownie za jakiś czas. Tak to rozumiem. Bliskie są mi te perspektywy. Nie wiem czy (jak tu zasugerowałaś) powinniśmy poniechać- zaniechać wszelkich ocen i interpretacji otoczenia i po pomimo faktu, że raptem domniemamy o „obiektywnej prawdzie”. Na świecie mamy ustalone prawo i zasady w relacjach społecznych w najbardziej przyswajalnej i uzgodnionej wspólnie-cywilizacyjnie – formule. To jest POTRZEBNE, KONIECZNE – inaczej w „jaskini życia” używalibyśmy prawa maczugi i przemocy. Natomiast Platoński świat idei dociera do jeszcze głębszych potrzeb uduchowienia, i ja to po ludzku uznaje za –> WARTOŚĆ. Tylko tyle. Dlatego w wierszu ustawiam perspektywę tego pragnienia, ono naturalnie w nas żyje i oddziałuje. Wiersz nie jest negatywną oceną rzeczywistości, raczej – imperatywem ludzkiej podświadomości wyposażonej w przeczucia.
      Dziękuję, za analityczny mega mądry komentarz. Pozdrawiam.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Rzeczywiście potrzebna jest pewna „umowa społeczna”, przyjęcie pewnej wspólnej perspektywy, aby możliwa była koegzystencja w jakimś systemie społecznym, zwłaszcza biorąc pod uwagę egoistyczną naturę ludzką i podatność na błądzenie.
        Ostatnio mam takie dojmujące odczucie „nieświadomości”, jaka nas wszystkich dotyczy. Błądzenia po omacku w gąszczu przekonań i domniemań, przy jednoczesnym tworzeniu podziałów, nienawiści wobec tzw. oponentów. I nie mam tu jedynie na myśli polityki, bynajmniej. Pojawia się we mnie pewien smutek i współczucie dla człowieka w jego kondycji, a więc i dla siebie samej. Cieszę się, że są osoby, które wychodzą poza tę „zaściankowość wegetacji” i mimo mroku dążą ku sferze duchowej i obronie pewnych wartości. A że są niewygodni w społeczeństwie, no tak – nihil novi sub sole. 😉
        Co do Platona, to lubię u niego pojęcie anamnezy. Może takie przebłyski, jakie mają poeci, mistycy etc. są jakąś formą przypomnienia sobie tej „prawdziwej” rzeczywistości. A jednak teraz mam poczucie, że to nie tyle przypomnienie sobie, co raczej podłączenie do jakiegoś większego wi-fi, czy wychwycenie jakiejś fali ze sfery, do której zmierzamy, jednak jeszcze nas tam nie było…
        Pozdrawiam.

        Polubione przez 1 osoba

      2. „Anamneza” jako pamięć metafizyczna i powrót do tego co było pierwotne dla DUSZY ma gigantyczne uzasadnienie. Prapoczątek DUSZY jest bowiem jakby potwierdzeniem jej NIEŚMIERTELNOŚCI. Ja od idei platońskich zmierzam sobie wprost do WARTOŚCIOWANIA W DUCHU – katolickim (ale to tylko subiektywna potrzeba – i informuję o tym jedynie na marginesie). Dlatego też: w moim gravatarze blogowym –>”logos” –> odnosi się mimo wszystko do definicji –> „SŁOWO” (bo tak alternatywnie można znaczenie „logos” przetłumaczyć), a mniej do pojęcia stricte semantycznego jako: –> „ROZUM”. W „filozofii biblijnej” – wiadomo wszem i wobec, że : „pierwsze było –> „SŁOWO” –> bo tak Bóg stworzył świat – zwyczajnie – użył słowa. „Logos” w ideologii „chrześcijańskiej” to również –> CHRYSTUS. Głównie w oddziaływaniu poglądów Orygenesa z Aleksandrii. Dla mnie „świat IDEI” to po prostu „ciągłość istnienia” – zrealizowana w Zmartwychwstaniu Syna Bożego. Zaś „nasz” Platon to szeroka optyka – w gruncie i fundamentach ustalona głównie w paraleli do filozofii – i tak mistrza też tu analizujemy. Ten tekst ociera się pośrednio i o pierwiastek „religijny” – tam można do tego dotrzeć.

        Masz rację, „egoizm” i „podatność” na zło to norma cywilizacyjna, katolik tłumaczy to sobie oddziaływaniem szatana. No ale tu nie uciekajmy się do dywagacji teologicznych, bo mało się znam merytorycznie na teologii.

        Reasumując – w zasadzie kompleksowo zrozumiałaś kierunek tekstu, i ja podpisuję się bez wahania pod twoją interpretacją. Generalnie można podsumować iż brakuje nam w życiu WARTOŚCI. Potwierdzam i zdecydowanie: to nie jest wiersz polityczny, dobrze, że zahaczyłaś o kwestię we własnej ocenie tekstu – też nie chcę by czytelnik dokonywał takich prób interpretacyjnych. To ważne! Miłego dnia życzę 😌

        Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do ultra Anuluj pisanie odpowiedzi