
Szaniec ekumeniczny
via: tropemniepodleglej.wordpress.com
niżej link do bloga:
Szaniec ekumeniczny
niżej link do bloga:
graphics CC0
Tomasz Kucina
wierzę zwierzę w ciebie. laburzę!
na lewo skręt…
już jestem twój. nim zawsze byłem
słuchałem twego szumu morza
werbalne latarnie tuliłem falą
puczystów nonkonformii
więc ludzi łatwo nie oceniaj
w stosunku do ekosystemów
nie będę z wełny
i będę śmieszny
inkaustem skapnę
na wasz diabelski cyrograf florystyczny
wygraweruję bzdurne manifesty
na własnym prawicowym ciele
więc z wiary baję… a nie jak ty – orzekam
o swojej do mnie niestrawności
jako tępego prawaka
ogolę głowę. zapuszczę łąkę
uplotę wianek.
trepem w dukcie zastukam nieskrępowany i swobodny…
wyzbieram puszki i foliówki
faktoria kuny: dryl i ład liryczna frajda i porządek
kuny na lewo kunowie w prawo!
już wypieszczone ryczą łosie
autonomicznie dokarmione wrony
z partytur karmą – uwertura
uwierzytelniam wiatr i wiatrak
lodowce. smog i deszcz toksyczny
kwaśny nienaturalny plastik.
oniklowany skrzek bateryjek…
dla ciebie gaszę
uduchowioną czasoprzestrzeń
chcesz. śmiało dzisiaj z mchu zakrzyknę:
baryczna wolność na drogach żaby!
fallusy w ziołach! precz pastuchom!
łany i łąki
bezczelna jurna woń mimozy
zapachnie listem w twojej sieni!
zaś drzewa ci oplotę w łańcuszek emancypacji…
i spojrzę wilkiem
na dziwną tę naturę rzeczy
waginy autonomię uczczę
co… subiektywną mocą tchnie kreacji
i wyższość jawnie sankcjonuje – nadrzędną twoją gatunkową
lecz uznaj. ulijanko…
że wszystko o czym marzysz. czemu służysz…
ktoś trzyma za warkoczyk dziejów
i klękasz sobie na kolanku
w matni kontraktowego kła systemu
choć droga moja zła wadero…
tuż pod Świątynią narodowego przecież Boga
bezrefleksyjnie łapiesz się
pod tłuste mięciuteńkie boczki
i profanujesz wypięty nienaganny zad
tu… ulijanko ma!
i kto tu komu gra..
pod prawy apetyt?
–
Tylko jeden nieco drastyczniejszy tekst liryczny, odnosi się do hurtowej bezrefleksyjnej oceny ludzi w ogóle, jakoby rzekomo zaszufladkowanych do konkretnej typologii okołopolitycznej. Uważam, każde poglądy są subiektywne i nie należy ludzi klasyfikować poprzez kalki światopoglądów, jesteśmy heterogenni - to znaczy składamy się z cząstkowych wrażliwości, i o tym jest trochę ten tekst. Znajoma laburzystka, nie jest postacią autentyczną, nie istnieje, to kontekst wykreowany na potrzeby wiersza. Obiecuję, to tylko jeden kontestujący tekst, o lekko politycznych inklinacjach, a może nawet i niekoniecznie, bo tematem przewodnim jest tu w zasadzie ekologia, o polityce nie wiem prawie nic. Wartości ekologiczne są mi bliskie, choć normy centro prawicowe i konserwatywne decydującymi. Ogólnie bez szufladek. Przepraszam, za nieco rygorystyczną formę, kolejnych tekstów tego typu nie przewiduję na blogu. Pozdrawiam.
P.S. Gdyby Państwo jednak się upierali, usunę wiersz ze strony, bowiem - nie w moim stylu jest czytelnika zniesmaczyć, poróżnić - wręcz przeciwnie - ten utwór jest prospołeczny, bo podmiot liryczny wytycza sobie tutaj pole porozumienia, stoi w gotowości do ustępstw, w wyraźnym szacunku do ekologii, ten fakt chciałem podkreślić, choć peel tu jakby nieco sarkastyczny - przyznaję. Otóż, w ten sposób wytyczam (i autoreprezentatywnie) - pole dla w miarę sumiennego naturalizmu zachowawczego. Każdy ma jakieś wzory w życiu i subiektywną praktykę reakcji, odreagowań, dlatego tutaj ów wykreowany raptem sarkazm. Niezłośliwy, nierygorystyczny - w sumie.
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.