Poszukiwacze zaginionej kalki

graphics CC0


Tomasz Kucina

Poszukiwacze zaginionej <kalki>

 

poszukiwanie wody
źródła… tworzywa…
trik w regolicie księżyca
elektryczne klemy na wietrze słonecznym
podpięte przez Stwórcę
od „wtórnej gwiazdy” do wód płodowych Stajenki
ile jeszcze wiary w człowieku?
w zacienionych kraterach binarnej biologii
naukowcy szukają substytutów życia
w pasmie absorpcji minerałów w skale plutonicznej
… a w innej kamerze ożywionej materii
człowiek to fundusz powierniczy
w obrocie wartościowymi papierami
przez szczwane towarzystwa
na prozaicznej ziemi
i jak się ma do tego faktu
naparzanie jonami wodoru Bożego słońca
w satelickie skały srebrnego globu?
jak spłacić embrion nauki w łonie
zbiorowej pożądliwości merkantylnej?
na Rudnickiego w Warszawie
nieco dalej od centrum słonecznego układu
pośrodku chodnika posadzono drzewo
i w to uderz człowiekiem!
tymczasem mechanika życia
to jest sterylność
świat bez kolizji
mijamy siebie na rondach turbinowych
potoki pasów ruchu nie konfrontują
życie bezstronne i satelitarne
realne jak woda na pyzatym księżycu

rzęska?
czy…
plankton?

przypis:
Science Alert informuje: woda uwieziona w skałach księżycowych może pochodzić ze słońca (grudzień 2022).

Reklama

Irysy Santorynu

graphics CC0


Tomasz Kucina

Irysy Santorynu-

1.
czułość insekt ruchliwy
stylizowany robak
zaklęty w oku Cyklad
to nie płaszczyzna zasięgu
nawet nie przestwór kaldery
raczej
wyrafinowana kultura minojska
górzysty zaklęty bibelot
krągłe strongili
w szafirowym szkle źrenicy

drzwi czy detale domów
z greckiej wyspy Santoryn

gorąca Minojka
zerka w morze
w jej dłoni kiść winogron assyrtiko

ja
tylko
okrzyk brązu ze skamieniałej żywicy
nie żaden paź pumeksu
gdy
wcześnie wieje z południa
unosząc jej płowe włosy
znad kosza na plaży
poławiacze tłustych bursztynów
chwytają w macki wodorosty
a morze szepcze
zielonkawym jantarem

2.
Kallisti pozwala spijać mi blade natchnienie
twą kitką pęcherzyków powietrza
wtedy… z obłych
puchowych
plastrów słodkiego firmamentu
powstaje rześka inność
w podomce z irysów
pod wieczór
na obręczy przytłumionego słońca
pytasz szczerze
całkiem anty-współczesna:
„Czy ty może jesteś mój Karuba 
kultowy kamyczek bursztynu?”

czytam ciebie co noc

i…
czuję się wtedy
jako
ten złoty rabuś z miasta Emporio
zamknięty w twym szklanym oku. pani
aż skrzeczy
białoskrzydła rybitwa
ciepły subtelny dotyk
z niebieskiej fluorescencji
maskuje nasz karny raj

3.

oj 
jakie zręczne to oszustwo?
słów lotnie natchnienia
są przecież zawsze czarne
pemza wulkanu
przykryta falą tsunami
choć bywam przybrany
w skrzeczące egejskie kolory
trzymam się tropu poezji
pod słowem i naturalny
by odkryć każdy twój wdzięk arogancji

podobno
doznałem nowszego upokorzenia?

dotykam jaźnią innych niewieścich ust
wdziałem poczęcie
potęgi
uroczego ptaka na kamieniu…

jej pisklę woła