Pieczyste na robalu

 

                                                graphics CC0


Tomasz Kucina

Pieczyste na robalu-

trawisz wieczność – NA OSTRO.
lobotomia mięsiwa.
w stek wciskasz żółć, aż gryzie kłem organicznym.

uwielbiam wołowinę z Kobe.
tunelami grzmiącej podświadomej przemiany materii,
przenika w relikt.

szczypiąca, jak pieprz żółtodrzewny
z prefektur Wakayama na odwłoku szarańczy…
bez trawy i drzew szarańczynu!

te oklepane ich metafory,
substytuty kakao, jagody sansho –
nie są apetyczne?

pikantna i mrowiąca z ust.
leukotomią przedczołową z Erato,
ziarenkiem pieprzu krzyczysz.

o, czymże byś była Fauno?…
mchem dębowym Cypru?, bergamotką?,
gorzką zieloną pomarańczą?

wyciśniętą
do młotkowanej szklanki whisky
z lodową kulką na prawach Archimedesa?

podana do wtóru ,
pod ciastko akrylowe w pustym kara-wan-se-raju,
o, jaka nuda w tym wege Büyük Han?

Reklama