Na Branie 4-tego wymiaru

graphics CC0


Tomasz Kucina

Na Branie 4-ego Wymiaru

w hołdzie :
/Charles Lutwidge Dodgson/
oraz  /Teoria Strun/

podobno jesteśmy strunami
a świat zachowuje absurdalną
Logikę snu

strunami pobudzonymi w letargu miłości  
to pukiel włosów
spod kapelusza Kapelusznika z  Alicji z Krainy Czarów” [~]

co ustawicznie drżą
judzą bóstwa tajemnych żądzy
w doborowym punkcie czasoprzestrzeni

spoglądając co rusz
na własny  Zegarek Kieszonkowy
gonimy Białego Królika

w geometrii matematycznej
spadamy
Głęboką Studnię jak w czarną dziurę

mijając po drodze
tysiące dziwnych przedmiotów
uznanych subiektywną zajawką podniety

a cząstki naszych zachwytów
są niczym
mody drgań bozonowych nici nasyconych

tańcząc w letargu na Szklanym Stole
zauważamy Złoty Klucz
szukamy Drzwi do których będzie pasował

pragniemy trafić do lirycznego Ogrodu
lecz wszystko milczy zamknięte
w klauzurze trzech wymiarów

w dodatku zakorzenionych
na bezimiennych branach wolnego kosmosu
którego nie pojmujemy

czujemy się wyraźnie za duzi
by wślizgnąć do Rozarium hiperprzestrzeni
toteż szukamy eliksiru miłości z napisem: Wypij mnie”

upuszczając tu i ówdzie Rękawiczki czy Wachlarz
celowo czekamy
na kogoś kto je podniesie – dla nas

może właśnie w skutek M-teorii
nasza miłość jak cecha dualna – albo rodzaj membrany
przedstawia alternatywę zwrotnej pożądliwości

w energiach mniej jawnych demonstracji
nawiązuje do cząstek i strun
podróżuje po krainach baśniowych lewitacji

czasami lękamy się Kotów Zauroczenia
udajemy Mokre Ptaki odlatując donikąd
liczymy że każdy z  nas  spoci powietrze

osuszając pierza jak Zuchwały Dodo
Wyścigu Kumotrów
nie przestrzegamy reguł związków biegając – w kółko

brodząc w Kałużach Łez iluzji
liczymy na to
że spotkamy w końcu swoją Cudowną Mysz

lecz jest to raptem złudne
pogwałcenie
symetrii w czasoprzestrzeni – podróż w tunelu ułudy…

LECZ WARTO BYĆ – NIE INKARNOWAĆ

cząstką duszy unifikującej

ze struny czy sansary

przypis:

Treść utworu nie jest dosłowną krytyką dla NAUKI, czy SCJENTOLOGICZNYCH PODSTAW rozumienia niedoskonałej istoty żyjącej we wszechświecie (człowieka współczesnego), jednak w pewnym sensie narrator kontestuje nadrzędność NAUKI nad WARTOŚCIAMI DUCHOWYMI. Podmiot liryczny zagubiony, nieprzekonany co do reguł obowiązujących we wszechświecie, poszukujący MIŁOŚCI cielesnej czy duchowej-platonicznej (nieistotne), alternatywnie nawet MIŁOSIERDZIA od ABSOLUTU (Boga) stoi w centrum tych dywagacji. Skoro MIŁOSIERDZIE to postawa chrześcijańska, ale niekoniecznie tylko taka uprawnia do wewnętrznych analiz, rozterek nad jakością człowieka. W obliczu podświadomości, logiki, potrzeby sumienia lub przeczucia rodzi się kontekst powątpiewań co dla takich stricte materialnych pejoratywów w życiu i… w paraleli do: „Alicji w krainie czarów” Lewisa Carrolla.

Niżej bonus (link do innego utworu na blogu), to  wersja poprawiona- ostateczna mojego wczesnego tekstu o charakterystyce religijnej.

Podróż mentalna do Ziemi Świętej

Reklama

Krzemowa Euterpe pod gitarą fendera

graphics CC0

Tomasz Kucina

Krzemowa Euterpe pod gitarą fendera


Punkowa pamięć robocza
Ubrana w glany behawioralnej muzy

punk-rocker stoi jak wryty
luminescentny up-konwersyjny
stymulowany kreatywnie
nanostrukturą krzemowej Euterpe
podpiętej
do portu jonowego pogo

paszczowy aparat mowy
migreną komunikacji!
jakże mozolnie i ciężko
w screamo i na blastach
przedzierać się
przez kable światłowodów

Natywny inercyjny sen…
Kiedy ona uwielbia być jego clout chaser

pod wiązką LEDową
światło naprzemiennie
ukrywa oraz materializuje obiekty
stroboskopami 
podświetla i dotlenia mózg
w projekcji holografów

ogromny ploter laserowy
w źrenicy fleszotwórczej
wypala kwanty sceny i fan zony
a światłoczułe intro
iskrzy z palca
fotoaktywnym plektronem

Silne elektrowstrząsy na basie
Na skroniach czynnego intelektu

teraz elektryczna Euterpe
napina gryf struno-krypto-trzasków
na włóknach aksonów
w absorpcji światła
taktyczne widmo ćmi kruszcem
onirycznego bitu i blasku

pokrętło amplifikatora
w pulsacji słupków diodowych
granica rezonansu
powoli uwalnia
ładunki elektryczne
superjonowej reakcji

Oto kulminacja gitary
Tonacje – w parsekach – odlegle…

w pisku morfologii
ujemny
współczynnik zza bariery dźwięku
muska obwodową pierś w ćwiekach
fotonowa aorta samicy
buzuje jak czynny pulsar

osierdzie pokutne
jutowy worek serca
następny gromki zmysł
łomocze w żeliwne wrota łopatek
krzemowa dożylna nuta ramoneski
kołacze rytmem do taktu

Dzika muza otwiera mistyczny wymiar
Egzaminuje szarpidruta punk-rocka

w ten czas usłyszysz
frezarkę CNC
w fablabie dźwięków
decybel to artysta
mejkerski kontrast przesterów ożywia
silikonową fembotkę pod sceną

interdyscyplinarny muzyk
uaktywnia jej beta rozruch
poprzez
praktyczną interakcje
finalny elektro-sampel
podfalowy punkowy fonem…

Akordem karmi gitarę fendera
Dogrzewa mięśnie i wzmacniacze!

*Punks Not Dead
*fantasmagoria sceniczna