Bumerang

graphics CC0

Tomasz Kucina

Bumerang-

Boo-mar-rang
kij samobij który wraca do ciebie
drastycznym słowotokiem
kolejny cielęcy poeto jesteś Aborygenem
nakładasz farbki na permanentne oblicza
lirycznej imaginacji

rzucasz słowem o wiatr
a bumerangiem wracają ciosy
krzyczą
jak wyrywana z korzeniem mandragora
z nasienia społecznego wisielca
pod szubienicą traumy

poezja nawiguje marzenia
Suahili bantu mówi ci: „hakuna matata”
więc popłyń w slangu z Królem Lwem:
„wyluzuj” i „nie martw się” o detale
traktuj swobodnie
podchody od wen Zanzibaru

kosze na węgorze tykwy bataty z waka „Araiteuru”
złowieszcze wiersze rozbitym statkiem
z legendy Maorysów
zaklętym w głazy Moreaki
jak zabarwione na szaro septarie Zelandii
po których skacze sztorm

słowo zapyla kosmos to:
czapy polarne Marsa od sondy „Marinera”
cykliczne burze suchego lodu
twój tlenek indu
pod ekranem smartfonu
prószy srebrem w paginach drogi mlecznej

godz. 17.18; 9.04.2021.r

Reklama

Ntambo

 

graphics CC0

Tomasz Kucina

Ntambo–

białe miasto Fulanów

w przeskoku przez jezdnię

zabieram ze sobą zebrę

powietrze dziwnie pachnie emalią

poczuć nozdrza

obudzić w sobie zirytowane zwierzę

zurbanizowanym rykiem syren

dotykam ludzkiego zgiełku

surowe miasto

nieujarzmionych klaksonów

zagotowane

ściekowych kratek czeluście

nieokiełznane

w jeansowych nogawkach

słychać kreci bulgot reakcji

to rozkład miejskiego mięsa

czarna zelówka

zawłaszcza białe pasma bruzd

konfiguracja prominentnej kultury

droga z wybroczyn asfaltu

w tym

rozbełtaniu absmaków

urzeka selektywny krajobraz 

jak tryb rozkazujący lustrzanej architektury

na szybie szklanego upranego miasta 

żyję z nią

żyję w niej. kraina niepowściągliwych przestrzeni. moja

introwertyczny przyśpieszacz kroków

taktometr szybkiego instynktu

ingerencja śladem stopy

w pasiaste muldy przejścia

które odtąd grozi

naszym trójwymiarem

wymyślam

industrialne słowa

podróżując w pozorach municypalnej jaźni

gdy bezustannie

czegoś szukam

z naprzeciwka

idzie zawsze ten sam czarny człowiek

na mój widok

z przekąsu wywinął siną ust oponę

zawsze go rozumiałem

robimy żółwia

stukamy w ramię

lecz nie zaproszę

do domu

może opętać mi żonę