bf4l

 

graphics CC0


Tomasz Kucina

bf4l

przystanek w drodze na szczyt
oznaczający bycie poetką
wrażenie wychodzi prosto z głowy
po najdłuższym nerwie X
składamy scrabble
słowa podłużne i w poprzek
przechodzą przez nerw błędny
zamknięte w czaszce uwiedzionego Hamleta
chcą raz być – a raz nie być
w metaforach a nie w sztuce lansu
lubimy badać osobiste reakcje
filogeniczna rozkwitasz-zamierasz
w drzewie laurowym
zonie wen
zaflancowana przez pokrewieństwo wieszczów
ciężar korony poczułaś w pniu mózgu
przez oczy
nos
w dół szyi
poruszającej ustami
językiem
przez klatkę piersiową
schodzisz po stopniach paronomazji
zawstydzając nobliwych eufonologów
zaplanowaną
kakofonią w kakografii
do wyszkolonego brzucha
po owoc topos
dosięgajmy tu granic kontekstu
gdzie treści insulina i metafor glukagon
dosładzają się wspólnym hormonem
twój wziewny czcigodny babzun
zaczyna się poruszać
z płodem
odświętnym
naszej poezji
to przyszłe
nadrzędne niemowlę narządów mowy

Śladem Lilli Wenedy

 

graphics CC0


Tomasz Kucina

Śladem Lilli Wenedy

W kraju gdzie axis mundi nieuroczysty Ślaz
w imaginarium osi interpretuje czas:

z niepohamowanej zemsty nieużytecznych harf
dysharmonijna żądza kwazarów sięga gwiazd
gdzie dobra siostra walczy dosięga błogosławieństw
a druga niesie zawiść i wróży z oka pawiem

gdzie brat toporem rzuca na Damoklesa włosie
zawiesza los Derwida Wenedów paradoksem
na Lelum alegorii i na Polelum faktu
na zaklinanym wężu na strunie harfy blasku

Lechitów czy Wenedów chór wierzy w sprawiedliwość
talerzem podczas uczty honorem jako żywo
bo czujny gen tradycji trwa duchem narodowym
jest inny elitarny globalny salonowy

wciąż pierwszy budzi Gopło aż drugi wieszczy z plemion
lśnią kości szpik rycerzy a Gopło niczym tremo
Ślaz zdziera z trupa zbroję Derwidów harfy kwilą
za Krakiem stoi Arfon dębowym liściem milord  

niewinne wieści wiankiem jak chlebem karmią ojca
tam Lilla zakładniczką obrasta ciemnią w kolcach
Gwinony zemsta w skrzyni okowy to łańcuchy
nad stosem grzmią pioruny wyzioną z bratniej duszy

runiczna inwokacja obrasta Lilli pnączem
płatnerze kują miecze gorące pali słońce
pustelnik Gwalbert w zbroi sam wskrzesza w szał Salmona
zaś Słowackiego wena jak z predylekcji komand

patrz| wróży wiatr historii jak z darni szarfa kiru…
i „patrz| co pozostało tu z Naszych Wojowników”? 😦

wiersz poważny
06.2024 r.